Miesiąc odchudzania w plecy

jogurt i ciastkoPodskoczyło o pół kilo @$%!#@$%!% miesiąc stało, stało i nagle urosło :(
Nie, nie mam co się łudzić że to jakaś różnica w wypełnieniu jelit, pęcherzy czy inne wahania, procent tłuszczu też podskoczył, a na dodatek procent wody spadł.

Winni moich strat jogurt i ciasteczka (pyszne) widoczni obok.

Niby 500 gram to niewiele ale jak dodamy że powinno mi w tym czasie ubyć co najmniej z kilogram i że woda przeszła w tłuszcz to już mamy straty dużej mocy.

Udowadnia to że jednak dietę mam ustawioną precyzyjnie. Przez ostatni miesiąc praktycznie trzymałem się godzin i gramatury, niestety w ostatnich dwóch tygodniach zamieniłem wieczorne „gołe” białko na jogurt owocowy, jogurt kokosowo waniliowy, jogurt czekoladowy. Na dokładkę podżarłem ze 30 takich ciasteczek w czekoladzie jak na foci i mam za swoje.

Miesiąc odchudzania stracony milordzie :(

Nie wiem jak to będzie z utrzymaniem wagi jak już osiągnę cel odchudzania.Przeraża mnie to…

Skoro w 2 tygodnie (bez dużego luzowania zasad diety) przyszło pół kilo, to co by się stało jak bym zarzucił dietę całkiem? jadł co chcę i kiedy chcę…. Rysuje mi się koszmar. Jak kiedyś pisałem dieta to kajdany do końca życia. Gdy niewolnik je zerwie mówią że ma efekt jojo.

Baaardzo nie podoba mi się ta wizja diety do śmierci. Co to za życie mi się rysuje….. ciągle pilnuj i ciągle jedz byle co. Tak, byle co, nikt mnie nie przekona że nastawienie na zielsko (czytaj warzywa), praktycznie brak cukru i smalcu mogą dać smaczne posiłki na co dzień. Od czasu do czasu takie potrawy są ciekawe i smaczne, dobre jako urozmaicenie diety, ale nie na co dzień.

Chyba nie było warto jeść tego jogurtu i ciasteczek. Niby ich smak mam nadal w głowie ale wrodzony sędzia twierdzi że straty się okazały zbyt wielkie. Ciekawe co sędzia powie za tydzień skoro dziś z żalu żrę ciastka, kaszankę na smalcu, spaghetti z mięsem i serem, a cholera wie co jeszcze do nocy wciągnę z żalu.

Żeby było ciekawiej jadę jutro na WordCamp do Krakowa i czeka mnie 4 dni stołowania na mieście… Aż się palę wejść na wagę po powrocie, normalnie już nie mogę się doczekać  :/

Jeden komentarz do “Miesiąc odchudzania w plecy

  1. Pingback: Ciekawostka z ciśnieniem | Lukrecjusz w kuchni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *