Zacapa Ron, Rum

Jak pisałem poprzednio byłem w Gdańsku na ciastku :) Jako że pogoda się ostatniego dnia popsuła to wpadłem na kawę do Cafe Ferber poleconej przez znajomą. Twierdziła że kawę maja tam doskonałą i nie przeczę espresso było doskonałe.

Jednak ważniejszym dla mnie odkryciem tam (choć w absurdalnej cenie) był rum którego jeszcze nie piłem, Ron Zacapa dwudziestotrzyletni.

#ron #zacapa może i ma 23 lata ale oleisty i gryzie. #gdańsk #burza #espresso #rum #dogadzamsobieca

Ponieważ w sakiewce trochę grosza zostało a na całą flaszkę takiego rumu mnie prędko stać nie będzie, wziąłem sobie kieliszeczek. Nie wiem ile obsługujący mnie kelner tam pracował, ale stwierdził że z racji ceny jeszcze tego rumu nikomu nie polewał.

Kurcze mam problem, nie wiem co myśleć czy to kwestia że był z racji ceny „cudownie rozmnażany” czy długo stał na półce, a może się nie znam na smakach z gwatemali, tak czy inaczej  rum walił mocną gorzałą. Był bardziej olejowi podobny niż innym rumom które piłem. Do tego stopnia gryzł w gardło że aż z kelnerem sprawdzaliśmy ile mocy posiada (40%). Aromatu  w nim jakoś niewiele czułem, choć specjalnie ciepły wziąłem aby pełnią bukietu się cieszyć. Mówiąc krótko rozczarowanie.

Mam teraz dylemat czy brać go jeszcze raz jak gdzieś spotkam (żeby zweryfikować jego smak) czy też uwierzyć że 23 letni trunek powinien smakować tak jak to co piłem.

Normalnie nie do wiary ale Kraken czy Sailor Jerry były jak dla mnie o niebo lepsze.

Jednak jeśli chodzi o prezencję to butelka Ron Zacapa jest wypasiona. Ta plecionka sprawia niesamowite wrażenie jak się butelkę trzyma w dłoni.

ron zacapa

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *