Skoro nie siedzę na fejsie i nie pisze bloga to pojawiło się trochę czasu na inne rozrywki. Ot tak zaległem na łóżku i oglądam jakieś filmy.
Postanowiłem sobie do filmów zrobić coś nowego i alternatywnego zarazem. Jako że już od jakiegoś czasu o nich myślałem, zrobiłem sobie selerowe frytki (nie pamiętam gdzie wypatrzyłem ten pomysł na frytki). Robota jest banalnie prosta obieramy selera, kroimy w dość cienkie plasterki i wrzucamy małymi partiami na gorący olej. Olej powinien być głęboki aby się całe plastry selera zanurzyły. Smażymy trochę (tyle samo co frytki z ziemniaków), wyciągamy solimy i gotowe można chrupać.
W smaku taki seler jest mocno odmieniony, wręcz bardzo delikatny o posmaku selera się robi. Plasterki niektóre puchną i robią się takie śmieszne torebki pełne powietrza w środku.
Za jakiś czas powtórzę tą przekąskę bo jest fajna jak się ogląda tv.
Takie alternatywne frytki mają zdecydowaną przewagę nad kupnymi chipsami są zdrowsze, mają mniej chemii i sami decydujemy ile soli dodamy.
Bez soli marne są :/.
Oczęta wracają mi do normy więc powoli wrócę do pisania:)
Na pewno to zdecydowanie lepsze opcja od kupnych chipsów czy frytek :)
sama też często takie robię, więc gorąco polecam wypróbowanie tego przepisu:)
Nie omieszkam wypróbować tegoż frykasa w swoim sołectwie :) Latarnik z Osieka pozdrawiam ;)
Zrewanżuj się jakimś waszym lokalnym prostym przepisem od seniorek na maila. Ja przyrządzę, zrobię focię i opublikuję. Wyjdzie fajna latarnicza interakcja, w sam raz żeby pokazać do czego internet się nadaje.
Genialne:)