Mundre teorie odchudzania

Zmarnowałem dziś pół dnia na przegląd blogów dietetycznych.

#pocomitobyło

Zmarnowałem – to najlepsze określenie, bo jedyne co osiągnąłem to potwierdziło się moje przypuszczenie. Moda wyśmiewa tradycję, a królują sprzeczne teorie udowadniające słuszność danej diety.

Jedni mówią jedz często, inni twierdzą minimum 5 godzin odstępu między posiłkami. Jedni mówią tłuszcze są be, inni twierdzą tłuszcze są cacy, każdy podpiera się jakimiś badaniami. Wszyscy produkują teksty mniej lub bardziej literackie, wszyscy powołują się na tych którzy schudli dzięki danej diecie, a pod spodem małymi literkami piszą że to nie na wszystkich działa, że nie biorą odpowiedzialności…

Krucjaty wegetarian na mięsożerców są niczym w porównaniu z tym co dzieje się na polu diety i odchudzania. Idzie zgłupieć do końca od tych teorii.

<offtop>

Jestem wielkim sceptykiem zwłaszcza jak czytam uwielbiałam czekoladę a teraz po diecie xxx zmieniło mi się, ta zdrowa dieta (bez 3/4 jadalnych produktów przypisek ML) jest bogata i różnorodna (powtarzam dieta bez 3/4 jadalnych produktów przypisek ML) i czekolady już nie lubię…

OHO na pewno, ciekawe jak długo będziesz taka szczęśliwa i wyprzesz małe przyjemności dnia codziennego. Na ile starczy ci euforii zgubionych kilogramów żeby to co smaczne było nie pociągające? No chyba że nałogiem „zdrowego żywienia” wyprzesz nałóg obżarstwa. Jeśli tak się stanie to tylko czekać aż z osoby „chorej na otyłość” staniesz się paniusiu neofitką niosącą sztandary „Grubasy to wszelkie zło tego świata”

</offtop>

Cała ten bałagan prowadzi do jednego wniosku oni wszyscy guzik wiedzą, zupełnie jak w średniowieczu. Setki badań które dają różne wyniki, jak wyniki są takie same, to ich interpretacje przez dietetyków są różne.

Mądre głowy zgadzają się tylko w jednym mam się szykować na odwyk trwający do końca życia :( Nazywają to różnie ale sens jest ten sam zero wolności, jarzmo diety albo spuchnę ponownie.

QRW co to za życie będzie jeśli mam się jeszcze ze 30 lat z żarciem się pilnować… Po kiego czorta mam żyć 100 lat nie czerpiąc z życia radości?

  • Nie jedz,
  • nie pij,
  • nie pal…

mam za przeproszeniem zaruchać się na amen, skoro to jedyna przyjemność jaka została dla prostego człowieka.

Nawet po tym głupim blogu widać kiedy ruszyło odchudzanie, widać jak się zmienił jego klimat, normalnie jakimś EMO zostanę jak tak dalej będzie szło.

Rodzi mi się w głowie szatański plan, schudnąć teraz tyle żeby do statystycznego końca życia (pewnie niewiele mi już zostało) móc sobie nie odmawiać schabowego smażonego w głębokim smalcu, czy pierogów utopionych w skwarkach, oczywiście z wuzetką popitą rumem na deser, lub lodami z adwokatem.

Tia to jest jakaś radosna idea muszę koniecznie sprawdzić ile żyje statystyczny facet w tym kraju.

Portrait of Gerard Andriesz Bicker, Bartholomeus van der Helst

Jeden komentarz do “Mundre teorie odchudzania

  1. Pingback: Miesiąc odchudzania w plecy | Lukrecjusz w kuchni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *