Jak pisałem jakiś czas temu tym razem nie odpuszczę i będę przerabiał dynię na różne sposoby. Jako pierwszą w tym roku kupiłem dynię tę widoczną poniżej. Słuszna w wadze niecałe 4 kilo i kształtna z pięknym karbowaniem.
Po przekrojeniu też spotkała mnie miła niespodzianka ścianki grube i soczyste czyli samo dobre.
Pierwszy dzień dyniotygodnia zakończyłem sokiem z dyni, całkiem smacznym w małych ilościach (zwłaszcza po wzbogaceniu odrobiną soku cytrynowego) i miską odwirowanego przecieru z którego jutro będą placki. Ta zachcianka na sok z dyni to przez Madame Poppy Pomfrey która to stwierdziła „lekarstwo nie może smakować jak sok z dyni” ;)
Pingback: Kisiel z dyni | Lukrecjusz w kuchni