Teraz już wiem sens prowadzenia bloga kuchennego przestał istnieć w momencie rozpoczęcia odchudzania.
Sorry ale nie jestem w stanie wykrzesać radości z gotowania zgodnie z zaleceniami diety. Kocham skwarki, gęste sosy, rum, ciasta, boczek i inne żarcie które powoduje przybycie kilogramów. Inne gotowanie nie daje mi szczęścia i przyjemności.
Pokazywanie oskrobanych marchewek, cudownych warzyw, sześciu fasolek jako uczty zostawiam innym.
Dieta odebrała mi smak życia.
Obecnie od kilku miesięcy trwa walka między zachowaniem diety, a pysznymi upadkami. Bezstronnie obserwując wagę dieta przegrywa, co rodzi frustrację bo było już 10 kilo mniej a teraz praca jest zmarnowana.
Straciłem rok smacznego życia bo ani „lepszego stanu zdrowia” ani przyjemności z jedzenia. Niestety kończy się na wyżeraniu byle czego w chwili słabości i bęben rośnie. To nakręca spiralę „zły bo się nie odchudził” i „zły bo napchał się gównem” a mógł zrobić np. pieczony boczek z chrupiącą skórką.
Jest marnie i nie wiem co dalej…..
Myśl podsumowująca dotychczasowe odchudzanie:
Dieta to czynność do końca życia, jak jesteś grubasem i wejdziesz na tę ścieżkę to nie ma zmiłuj się albo cierpisz latami bo nie jesz tego co byś chciał, albo puchniesz 2 razy szybciej.
Według GUS zostało mi 30,17 lat życia nie wyobrażam sobie takiej udręki z dietą przez tyle kolejnych lat, więc pewnie będę ważył 200 kilo albo i więcej za trochę.
Nie ma to jak radosna myśl na początek roku QRW.
Nie czytam Pańskiego bloga, natrafiłem na artykuł z rumem Gran Imperio (który notabene kupiłem i jest po prostu kiepski, nie umywa się do Bacardi Gold). Przykro mi, że tak wyszło z Pańską dietą i odmawianiem sobie możliwości gotowania, ale wierzę że znajdzie Pan złoty środek i zacznie znów cieszyć się życiem oraz gotowaniem, bez uszczerbku na zdrowiu.
PS Piszę tylko dlatego, że nalałem sobie zbyt dużo tego okropnego „rumu” i… wiadomo. Na szczęście dużo Coli, lód i limonka załatwiają sprawę.
Powodzenia życzę. :)
Dziękuję za życzenia.
Zgadzam się całkowicie z opinią, zresztą pisałem w poście Gran Imperio tani rum że to marny rum. Zdecydowanie poniżej Bacardi (dowolnego), powiedzmy że jest na poziomie mojego dzisiejszego nabytku Black Ron Tabu (rumu z Dominikany) wkrótce postaram się również go opisać.
Co za pajac Ci wmówił, że skwarki, czy boczek powodują przybywanie kilogramów? Mąka – owszem, cukier – jak najbardziej. Ale nie zdrowe tłuszcze roślinne! Od czasu gdy pozwalam sobie jedynie na tłuste żarełko, tracę kilogramy w zawrotnym tempie. Codziennie żeberka potrafią zdziałać cuda.
napisałem „zdrowe tłuszcze roślinne”???? Przepraszam bardzo, tłuszcze roślinne zwykle nie są zdrowe – miało być „zdrowe tłuszcze zwierzęce” oczywiście!!!
W myśl mojej wiedzy tłuszcze roślinne same w sobie nie są złe tylko ich „utwardzacze” stanowią problem.